sobota, 29 marca 2014

Kraina Cieni




Jeden twój uśmiech
Był ceną za te wszystkie cierpienia
Już gdy Cię ujrzałem
Byłaś dla mnie niespełnionym marzeniem

Jesteś warta całej tej drogi
Bo zabrałaś moje serce
Do krainy, gdzie są cienie
A na tronie zasiada miłość
W koronie z cierni

Powiedzieć, że byłaś dla mnie
Wszystkim, to za mało
Co mi zrobiłaś?

Jeden twój uśmiech
Już jest wspomnieniem
Czas leci nam przez palce
Razem z wiatru tchnieniem

Moje oczy zapomną widok
Twojej twarzy
Usta zapomną delikatności skóry
Lecz serce nigdy nie zapomni
Imienia, która zabrało moją
Duszę do krainy cieni

wtorek, 7 stycznia 2014

Trylogia „Igrzyska śmierci” Suzanne Collins



Rzadko spotykam się z literaturą postapokaliptyczną, być może, a raczej z pewnością z własnej winy. Czytając trzy części powieści Suzanne Collinss byłam zaskoczona przystępnością historii. Dla współczesnej młodzieży książki nie są ciekawe, ani warte poświęcenia czasu- przynajmniej dla większości. Lektury szkolne, które wypożyczają z bibliotek zapewne leżą na półce, ustępując miejsca streszczeniom i opracowaniom znalezionym w internecie. Jest to okrutne, ale prawdziwe.
Spis lektur, choćby dla szkoły ponadgimnazjalnej nie jest fascynujący. „Król Edyp”, „Makbet”, „Dzieje Tristana i Izoldy” i „Dżuma”. Zapewne część osób może uznać je za ciekawe, dające przekaz dalszemu pokoleniu, ale większość współczesnych nastolatków nie obchodzi TAKI przekaz wartości.
Doskonałym porównaniem dla zmian, które nastąpiły w społeczeństwie będzie przykład filmów czarno-białych, które obecnie odeszły do lamusa, by ustąpić miejsca nowym, kolorowym i pełnym akcji odpowiednikom. Być może tego właśnie potrzebuje dzisiejsza młodzież, swego rodzaju zachęty do czytania.
Główną bohaterką „Igrzysk śmierci” jest szesnastoletnia Kataniss Everdeen. Jest ona niemal moją rówieśniczką, lecz jest- jakby nie patrzeć- dużo dojrzalsza od nas, współczesnej młodzieży, pod względem psychicznym. Doświadczona wczesną śmiercią ojca i ubóstwem, Kataniss opiekuje się młodszą siostrą i matką. Dźwiga na barkach ogromny ciężar, jako żywiciel rodziny posuwa się nawet do łamania prawa. Miara zdecydowanie przebiera się, gdy jej młodsza siostra zostaje wybrana do „realisty show”, w którym ma zawalczyć o swoje przetrwanie. Kataniss zgłasza się w zastępstwie za nią….
Książka przekazuje pewne wzorce postaw, idee, podobnie jak „Dżuma”. Obrazuje ludzi w obliczu zagrożenia, przedstawia różnorodność zachowań indywidualnych jednostek. Pokazuje bunt przeciwko złu i niesprawiedliwości, troskę o najbliższych i okrucieństwo, które odbija się na historii narodów. „Igrzyska śmierci” byłyby równie dobrą lekturą jak powieść Alberta Camusa, a być może bardziej trafiłyby do młodzieży. W tych czasach słyszę różne opinie na temat historii. Większość moich rówieśników uważa tę dziedzinę nauki za ekstremalnie nudną i niepotrzebną. Ja natomiast sądzę, że musimy uczyć się przeszłości, by samemu nie musieć jej doświadczać. Powinniśmy wyciągać wnioski z działań ważnych ludzi, nie ważne czy przemawiają na mównicach, czy ich prochy rozwiał wiatr. Każda historia jest ważna, równie ważna jak pojedyncza jednostka, jeden człowiek, jeden kosogłos, który wznieci bunt przeciw nieprawości. Każdy z nas może coś zmienić, a niczyje życie nie jest nieważne. Nikt kto sądzi, że jest niepotrzebny, nie może się bardziej mylić. Każdy z nas może zmienić bieg historii, jedni w stopniu mniejszym, inni większym.
Więc nie rezygnuj ze swoich marzeń, pielęgnuj swoje idee, szereguj wartości. Każdy z nas może zmienić świat, choćby był to świat jednej osoby. Miejmy tylko nadzieję, że na dobre.

poniedziałek, 28 października 2013

Wczoraj, Dziś i Jutro



Wczoraj
Tłoczno i gorąco. Wielu ludzi wyszło na ulicę, by obserwować przygotowania do turniejów. Charakterystyczny zapach końskiego ciała, krzyki kupców zachwalających swoje towary. Rozglądałem się wokół, podziwiając różnicę między zarysem odległych katedr a prostotą mijanych budynków. Można było odnieść wrażenie, iż to dwa różne światy, które jedynie tworzą iluzję dopełniających się całości, wypełniając pustą przestrzeń kontrastem pomiędzy wysokością domów mieszczan, a kościołami wznoszącymi się ku chwale boga tuż pod same bramy nieba. Nie musiałem się przepychać przez tłum; ludzie sami ustępowali mi miejsca. Nie przejmując się zbytnio natarczywymi spojrzeniami zmierzałem prosto do mego celu, którym był duży dębowy stół ustawiony na podeście. Przy tym stole siedziało trzech mężczyzn, u których sam ubiór stanowił dowód przynależności do wyższej warstwy społecznej. Dwóch szlachciców i kronikarz królewski wpisywali rycerzy na listę uczestników zmagań. Idący przy boku mego konia giermek spojrzał na mnie.
-Mój Panie, czy wciąż jesteś zdecydowany na walkę na miecze?- skinąłem głową utwierdzając się w podjętej decyzji. Są to najbardziej brutalne zawody, w trakcie których wielu mężów udaje się na Sąd Boży. Będę stawał naprzeciw wprawionych w sztuce wojennej lordów, dla których miecz jest przedłużeniem ręki. Na swoje szczęście ja również swoje przeszedłem, czego dowodzą blizny zdobiące moje ciało. Gdy sługa oddalił się kątem oka dostrzegłem herolda wykrzykującego apel.
-Rycerze! Stawanie w szrankach w turnieju jest wielkim zaszczytem dla każdego z was! Macie możność pokazania swych umiejętności i zdobycie pani swego serca. Jedynie od was zależy czy wywalczycie sobie nieprzemijające uznanie, czy okryjecie się hańbą na wieki. Walczcie z honorem w imię Pana!
Oderwałem wzrok od mężczyzny i skupiłem się na obserwowaniu rywali. Honor, jako możność obrony swych przekonań jest częścią naszego dnia codziennego, elementem rycerskiej dumy charakteryzującym naszą warstwę społeczną. Gdyby teraz pomyśleć, świat bez tej formy dobrego imienia musiałby być straszny. Niech Bóg ma nas w swojej opiece, abyśmy nie stracili właściwej ścieżki z oczu.
Dziś
Tik-tak.
Regularny dźwięk zegara wypełniał zdaje się pustą przestrzeń, uświadamiając mężczyznę leżącego na wąskiej pryczy o upływającym czasie. Żył krótko, ledwie dwadzieścia siedem lat, przepełnionych cierpieniem zadanym innym ludziom, zabieraniem im wszystkiego, co mieli. Począwszy od drobnych kradzieży w dzieciństwie pogrążał się, spadał coraz głębiej w przepaść, z której nie ma ucieczki. Aż w końcu zabrał życie pewnej młodej, pięknej dziewczynie. Spodobało mu się jak krzyczy, jak błaga o litość. Potem nie mógł już tego zatrzymać, stał się drapieżcą zapamiętanym w swej sztuce, który przemierzał nocą ulice w poszukiwaniu kolejnych ofiar. Odbierał życie nie dla samego aktu, którym wyrażał swą dominację nad światem, lecz dla tego ostatniego przebłysku świadomości, ostatniej iskry jarzącej się w oczach umierających nim oddali swego ducha. Mścił się. Za te wszystkie lata, w trakcie których był pośmiewiskiem, za to, że nikt nigdy mu nie pomógł, nikt się nim nie interesował. Teraz on był górą, nie zostawiając litości w swoim sercu, gdy kolejno zabijał i pozbywał się ciał.
Tik-tak.
Nigdy nie myślał o konsekwencjach. Cieszył się tą właśnie ulotną chwilą, w której mógł robić wszystko, co tylko zechciał. Nie chciał dopuścić do siebie, że ta osoba, która właśnie umarła na jego rękach mogła być czyjąś córką, synem, bratem, siostrą. Nie potrafił przyjąć jak straszne są jego uczynki, jak bardzo ściągają go na dno. Zamykały klatkę nad jego głową, odcinały od rzeczywistości umysł zaplątany w planach przyszłych morderstw. Nie chciał myśleć o złapaniu. Teraz ciasna cela niemal dusiła go, a nieustające tykanie przyprawiały o ból głowy. Ale nie żałował wszystkiego tego co zrobił. Seryjny zabójca zawsze będzie zabijał do momentu aż ktoś go nie powstrzyma lub sam nie zginie.
Tik-tak.
Teraz leżał i czekał. Wyrok już zapadł, niedługo rozpoczną jego wykonanie. Trafi na krzesło elektryczne. Zapewne rodziny ofiar będą chciały, aby jak najbardziej cierpiał, aby smażył się w piekle.
Tik-tak.
Mówi się, że mordercy nie posiadają czegoś takiego jak honor. Ale to jest sprawą względną. Człowiek uczciwy nie będzie kraść, ale to może być punktem honoru złodzieja. Z zabójcą może jest podobnie. Ale dzisiejszy świat nie dba o takie wartości. Honor jest pojęciem abstrakcyjnym, o którym pamiętają tylko nasi dziadkowie.
Tik-tak.
Prócz miarowego tykania na korytarzu prowadzącym do celi dało się usłyszeć kroki. Po chwili drzwi otworzyły się i pojawiło się w nich trzech strażników.
-Już czas…-powiedział jeden z nich cicho. Mężczyzna podniósł się i bez strachu w oczach ruszył do miejsca, w którym miało się skończyć jego życie.
Jutro
Niedługo słońce schowa się za drzewami. Niebo tworzyły różnokolorowe chmury w przeróżnych odcieniach żółci, pomarańczu, fioletu i różu. Zachwycający widok, który ukazuje się oczom ludzi od tysiącleci. Niezmienny, pomimo upływu czasu. Przez chwilę może się zdawać, że wszystko jest jak dawniej, gdy słowo dom oznaczało nie tylko budynek, ale też ludzi których kochamy. Dziś nie ma nawet żadnego z dawnych miast. Wszędzie pustkowia, na których wyraźnie odznaczają się ruiny niegdyś tętniącym życiem miejsc. Ale niegdyś to niegdyś czasem zniknie, niesione przez wiatr jak liście późną jesienią. Ci, których niegdyś znaliśmy odeszli, jako żołnierze albo ofiary wojny. Możemy tylko mieć nadzieję, że tam jest lepiej. Ludzie i ich konflikty. Starczy jedna słaba iskierka, by zaraz zajął się cały okręt. III wojna światowa zaczęła się od decyzji jednego człowieka. Potem poszło już z górki, niemal jak lawina. Wojna między dwoma małymi państwami przerodziła się w ogólnoświatowy konflikt, w którym podstawowym orężem została broń nuklearna. To z kolei przyczyniło się do całkowitego zniszczenia świata, który znaliśmy. Miliony ludzi zmarło, nie tylko w starciach, ale też w wyniku najróżniejszych epidemii. Teraz, gdy to wszystko się skończyło zostało nas zaledwie miliard.
Możemy zacząć od nowa.
Wiadomym jest, że nie stworzymy idealnej utopii. Ludzie mają różne zdania, często dochodzi między nimi do konfliktów. To normalne, świat bez tego nie istnieje i nie ma się co łudzić, że kiedyś to zniknie. Ale możemy spróbować zbudować nowy świat od podstaw. Postarać się, by było lepiej, spróbować rozmawiać mimo przepaści między nami. Może któregoś dnia uda nam się stworzyć świat taki, jakiego wszyscy pragniemy, lecz póki co musimy spróbować zacząć go budować. Postawić fundamenty nowego życia dla nas wszystkich.

niedziela, 20 października 2013

I'm not strong enough…



Nie mam na tyle sił, by trzymać się z daleka
Nie ucieknę od ciebie, zawsze wracam
Niczym ćma tonę w twym płomieniu
Wypowiadasz moje imię, lecz nie brzmi ono tak samo
Patrzysz mi w oczy i odzierasz mnie z mojej dumy
Moja dusza poddaje się
I sprawiasz, że moje serce pada na kolana
Miłość. Dziwne słowo, opisujące uczucie. Mieści w sobie tak wiele, a jednocześnie tak mało. Czasem nie możesz jej poczuć, choćbyś chciał, a czasami pragniesz się jej wyrzec, bo jest dla ciebie zbyt wielkim ciężarem, zbyt wiele ci odbiera. Jest jak twój własny krzyż, który obciąża twoje barki. Uwielbia kłopoty i przeciwności losu. Pragnie wejść do twojego serca, nawet gdy musi do tego celu użyć łomu. Jej lustrzanym odbiciem jest nienawiść, i tak niewiele potrzeba, by jedna zmieniła się w drugą.
I zabija mnie, gdy jesteś daleko
Chcę odejść i chcę zostać
Jestem rozdarty, tak trudno wybrać
Pomiędzy rozkoszą i bólem
I wiem, że jest to złe, ale zarazem dobre
Nawet jeśli spróbuję wygrać walkę
Moje serce zawładnie nad rozumem
Nie mam na tyle sił, by trzymać się z daleka
Miłość potrafi w pewnym stopniu uzależnić. Jednych mniej, innych bardziej. Odurza nas jak najlepszy narkotyk, nie pozwala się wyzwolić. Zakłada ci kajdany, do których klucz posiadasz jedynie ty. Tylko czy będziesz w stanie się uwolnić? Tak ciężko jest zrezygnować z bólu, który złudnie przypomina rozkosz. Tak ciężko jest pozwolić odejść uczuciu, które pogrzebie twoje serce. Tak ciężko jest uciąć swoje własne skrzydła…
Nie mam na tyle sił, by trzymać się z daleka
Co mogę zrobić
Bez Ciebie umrę
Przy Tobie moje serce nie zna wstydu
Nie jestem winny
Bo ty sprawiasz, że moje serce pada na kolana
Czy byłbyś w stanie skazać się na życie w ciemnościach, mając jedynie nadzieję na zobaczenie światła? Czy mógłbyś wyzbyć się sensu życia, jedynego promyka rozświetlającego otaczające się ciemności? Czy byłbyś w stanie odepchnąć kogoś wiedząc, że bez niego nie jesteś w stanie dalej egzystować? Czy jesteś w stanie przestać oddychać?
I zabija mnie, gdy jesteś daleko
Chcę odejść i chcę zostać
Jestem rozdarty, tak trudno wybrać
Pomiędzy rozkoszą i bólem
I wiem, że jest to złe, ale zarazem dobre
Nawet jeśli spróbuję wygrać walkę
Moje serce zawładnie nad umysłem
Nie mam na tyle sił, by trzymać się z daleka
Dzisiejsza miłość, tak wykrzywiona przez media, wynaturzona i pozbawiona sensu nie daje oparcia. Uczymy swoje dzieci płytkości, nie chcąc pokazać im prawdziwego uczucia, głębokiej więzi w relacjach międzyludzkich. Pokazujemy im miłość właściwą przez nasze poglądy, uczymy patrzeć na wszystko przez pryzmat stereotypów i staroświeckich zasad. Uczymy je jak ma wyglądać ich miłość, podajemy im gotowe okulary, przez które mają patrzeć. Tworzymy szarych ludzi, którzy mają się nie wyróżniać z tłumu.
Nie mogę nic zrobić
Moje serce jest przykute do ciebie
Nie potrafię się uwolnić
Spójrz, co ta miłość mi zrobiła!
Dalej parząc tak jak nasi dziadkowie, nie dopuszczamy myśli, że z czasem uczucia również ulegają zmianie. Mogą się również zmienić obiekty tych uczuć. Bóg kocha wszystkie swoje dzieci i chce ich szczęścia, prawda? Tak jest w każdej religii. Pozwólmy dzieciom wkładać takie okulary jakie chcą, pozwólmy żyć im tak jak chcą i nie starajmy się narzucić im czegoś, przez co później będą nieszczęśliwe.
I zabija mnie, gdy jesteś daleko
Chcę odejść i chcę zostać
Jestem rozdarty, tak trudno wybrać
Pomiędzy rozkoszą i bólem
I wiem, że jest to złe, ale zarazem dobre
Nawet jeśli spróbuję wygrać walkę
Moje serce zawładnie nad umysłem
Nie mam na tyle sił, by trzymać się z daleka
Im bardziej pragniemy odciąć się od prawdy, tym bardziej później nie możemy, nie chcemy w nią uwierzyć. Zdejmij swoje okulary choć na chwilę, odsuń na bok wszystkie fobie i rozejrzyj się po ludziach. Naprawdę chcesz, aby wszyscy wyglądali i zachowywali się tak samo? Ta sama wiara, te same idee, wartości…
Nie mam na tyle sił, nie mam na tyle sił
Nie mam na tyle sił, by trzymać się z daleka
Nie mam ma tyle sił, nie mam sił
Nie wystarczająco silny, wystarczająco silny
Nie jestem wystarczająco silny, by trzymać się z daleka
Nasza miłość jest taka sama, niezależnie od wieku, płci, rasy czy orientacji. Przestańmy uznawać to za coś dziwnego i nienormalnego. Zniszczmy piętno odciśnięte na naszych mózgach, zniszczmy kajdany krępujące nasze ręce. Nie twórzmy między sobą różnic, bo wszyscy jesteśmy ludźmi. Pozwólmy innym rozwinąć skrzydła, dajmy szansę niedocenianej i wyszydzanej miłości, zapełnijmy pustkę w naszych duszach. Znajdźmy w sobie odrobinę tolerancji, i naprawmy ten świat. Kawałek po kawałku.
♀ + ♂ = ♥
♂ + ♂ = ♥
♀ + ♀ = ♥








Do pracy wykorzystałam piosenkę:
Apocalyptica „Strong Enough”

Wstęp

Cześć!
Mam na imię Natalia. Moim hobby jest głównie słuchanie muzyki oraz pisanie. Nie piszę dużo, dlatego notatki nie będą się pojawiać często. Ale gdy tylko uda mi się coś napisać, z pewnością to się tu znajdzie.
Do założenia bloga namówili mnie rodzice, którzy zawsze mnie wspierają, nawet gdy wypisuję/wygaduję głupoty.
Moim znakiem zodiaku jest skorpion. Częściowo mój charakter zgadza się z opisem osoby spod tego właśnie znaku. Lubię opisywać tematy, których nikt inny nie chciałby się tknąć.
To by było na tyle ze wstępu. Zapraszam do czytania i komentowania moich "tworów".