poniedziałek, 28 października 2013

Wczoraj, Dziś i Jutro



Wczoraj
Tłoczno i gorąco. Wielu ludzi wyszło na ulicę, by obserwować przygotowania do turniejów. Charakterystyczny zapach końskiego ciała, krzyki kupców zachwalających swoje towary. Rozglądałem się wokół, podziwiając różnicę między zarysem odległych katedr a prostotą mijanych budynków. Można było odnieść wrażenie, iż to dwa różne światy, które jedynie tworzą iluzję dopełniających się całości, wypełniając pustą przestrzeń kontrastem pomiędzy wysokością domów mieszczan, a kościołami wznoszącymi się ku chwale boga tuż pod same bramy nieba. Nie musiałem się przepychać przez tłum; ludzie sami ustępowali mi miejsca. Nie przejmując się zbytnio natarczywymi spojrzeniami zmierzałem prosto do mego celu, którym był duży dębowy stół ustawiony na podeście. Przy tym stole siedziało trzech mężczyzn, u których sam ubiór stanowił dowód przynależności do wyższej warstwy społecznej. Dwóch szlachciców i kronikarz królewski wpisywali rycerzy na listę uczestników zmagań. Idący przy boku mego konia giermek spojrzał na mnie.
-Mój Panie, czy wciąż jesteś zdecydowany na walkę na miecze?- skinąłem głową utwierdzając się w podjętej decyzji. Są to najbardziej brutalne zawody, w trakcie których wielu mężów udaje się na Sąd Boży. Będę stawał naprzeciw wprawionych w sztuce wojennej lordów, dla których miecz jest przedłużeniem ręki. Na swoje szczęście ja również swoje przeszedłem, czego dowodzą blizny zdobiące moje ciało. Gdy sługa oddalił się kątem oka dostrzegłem herolda wykrzykującego apel.
-Rycerze! Stawanie w szrankach w turnieju jest wielkim zaszczytem dla każdego z was! Macie możność pokazania swych umiejętności i zdobycie pani swego serca. Jedynie od was zależy czy wywalczycie sobie nieprzemijające uznanie, czy okryjecie się hańbą na wieki. Walczcie z honorem w imię Pana!
Oderwałem wzrok od mężczyzny i skupiłem się na obserwowaniu rywali. Honor, jako możność obrony swych przekonań jest częścią naszego dnia codziennego, elementem rycerskiej dumy charakteryzującym naszą warstwę społeczną. Gdyby teraz pomyśleć, świat bez tej formy dobrego imienia musiałby być straszny. Niech Bóg ma nas w swojej opiece, abyśmy nie stracili właściwej ścieżki z oczu.
Dziś
Tik-tak.
Regularny dźwięk zegara wypełniał zdaje się pustą przestrzeń, uświadamiając mężczyznę leżącego na wąskiej pryczy o upływającym czasie. Żył krótko, ledwie dwadzieścia siedem lat, przepełnionych cierpieniem zadanym innym ludziom, zabieraniem im wszystkiego, co mieli. Począwszy od drobnych kradzieży w dzieciństwie pogrążał się, spadał coraz głębiej w przepaść, z której nie ma ucieczki. Aż w końcu zabrał życie pewnej młodej, pięknej dziewczynie. Spodobało mu się jak krzyczy, jak błaga o litość. Potem nie mógł już tego zatrzymać, stał się drapieżcą zapamiętanym w swej sztuce, który przemierzał nocą ulice w poszukiwaniu kolejnych ofiar. Odbierał życie nie dla samego aktu, którym wyrażał swą dominację nad światem, lecz dla tego ostatniego przebłysku świadomości, ostatniej iskry jarzącej się w oczach umierających nim oddali swego ducha. Mścił się. Za te wszystkie lata, w trakcie których był pośmiewiskiem, za to, że nikt nigdy mu nie pomógł, nikt się nim nie interesował. Teraz on był górą, nie zostawiając litości w swoim sercu, gdy kolejno zabijał i pozbywał się ciał.
Tik-tak.
Nigdy nie myślał o konsekwencjach. Cieszył się tą właśnie ulotną chwilą, w której mógł robić wszystko, co tylko zechciał. Nie chciał dopuścić do siebie, że ta osoba, która właśnie umarła na jego rękach mogła być czyjąś córką, synem, bratem, siostrą. Nie potrafił przyjąć jak straszne są jego uczynki, jak bardzo ściągają go na dno. Zamykały klatkę nad jego głową, odcinały od rzeczywistości umysł zaplątany w planach przyszłych morderstw. Nie chciał myśleć o złapaniu. Teraz ciasna cela niemal dusiła go, a nieustające tykanie przyprawiały o ból głowy. Ale nie żałował wszystkiego tego co zrobił. Seryjny zabójca zawsze będzie zabijał do momentu aż ktoś go nie powstrzyma lub sam nie zginie.
Tik-tak.
Teraz leżał i czekał. Wyrok już zapadł, niedługo rozpoczną jego wykonanie. Trafi na krzesło elektryczne. Zapewne rodziny ofiar będą chciały, aby jak najbardziej cierpiał, aby smażył się w piekle.
Tik-tak.
Mówi się, że mordercy nie posiadają czegoś takiego jak honor. Ale to jest sprawą względną. Człowiek uczciwy nie będzie kraść, ale to może być punktem honoru złodzieja. Z zabójcą może jest podobnie. Ale dzisiejszy świat nie dba o takie wartości. Honor jest pojęciem abstrakcyjnym, o którym pamiętają tylko nasi dziadkowie.
Tik-tak.
Prócz miarowego tykania na korytarzu prowadzącym do celi dało się usłyszeć kroki. Po chwili drzwi otworzyły się i pojawiło się w nich trzech strażników.
-Już czas…-powiedział jeden z nich cicho. Mężczyzna podniósł się i bez strachu w oczach ruszył do miejsca, w którym miało się skończyć jego życie.
Jutro
Niedługo słońce schowa się za drzewami. Niebo tworzyły różnokolorowe chmury w przeróżnych odcieniach żółci, pomarańczu, fioletu i różu. Zachwycający widok, który ukazuje się oczom ludzi od tysiącleci. Niezmienny, pomimo upływu czasu. Przez chwilę może się zdawać, że wszystko jest jak dawniej, gdy słowo dom oznaczało nie tylko budynek, ale też ludzi których kochamy. Dziś nie ma nawet żadnego z dawnych miast. Wszędzie pustkowia, na których wyraźnie odznaczają się ruiny niegdyś tętniącym życiem miejsc. Ale niegdyś to niegdyś czasem zniknie, niesione przez wiatr jak liście późną jesienią. Ci, których niegdyś znaliśmy odeszli, jako żołnierze albo ofiary wojny. Możemy tylko mieć nadzieję, że tam jest lepiej. Ludzie i ich konflikty. Starczy jedna słaba iskierka, by zaraz zajął się cały okręt. III wojna światowa zaczęła się od decyzji jednego człowieka. Potem poszło już z górki, niemal jak lawina. Wojna między dwoma małymi państwami przerodziła się w ogólnoświatowy konflikt, w którym podstawowym orężem została broń nuklearna. To z kolei przyczyniło się do całkowitego zniszczenia świata, który znaliśmy. Miliony ludzi zmarło, nie tylko w starciach, ale też w wyniku najróżniejszych epidemii. Teraz, gdy to wszystko się skończyło zostało nas zaledwie miliard.
Możemy zacząć od nowa.
Wiadomym jest, że nie stworzymy idealnej utopii. Ludzie mają różne zdania, często dochodzi między nimi do konfliktów. To normalne, świat bez tego nie istnieje i nie ma się co łudzić, że kiedyś to zniknie. Ale możemy spróbować zbudować nowy świat od podstaw. Postarać się, by było lepiej, spróbować rozmawiać mimo przepaści między nami. Może któregoś dnia uda nam się stworzyć świat taki, jakiego wszyscy pragniemy, lecz póki co musimy spróbować zacząć go budować. Postawić fundamenty nowego życia dla nas wszystkich.

5 komentarzy:

  1. Jak wspaniale mieć cudowne dziecko w domu, bycie Twoim rodzicem jest zaszczytne. Szczęściarz ze mnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję Natalio, pięknie piszesz. Jola N.

    OdpowiedzUsuń
  3. Interesujące. Piękne. Ola Mróz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie chciałabym psuć nastroju tak trywialnym słowem jak "wow", ale to jedyne, co przychodzi mi teraz do głowy:) Jestem pod wrażeniem. Naprawdę świetnie piszesz. Aż szkoda, że tak mało. Tina.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szukałam opowiadań które wywołają jakieś skrajne emocje i coż znalazłam, mam nadzieje że nie przestaniesz pisać i czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń